Latem zeszłego roku po raz pierwszy odwiedziłam muzeum Browaru Zwierzyniec. Jako lokalna bywałam w Zwierzyńcu niezliczoną ilość razy, ale zawsze wydawało mi się, że browar został przejęty przez Perłę – dużego producenta piwa, który pewnie wymazał całą historię i smak. Byłam przekonana, że nie ma tam ani czego zwiedzać, ani czego próbować. W liceum nie piliśmy Zwierzyńca. Po co, skoro to była po prostu Perła z inną etykietą?
Ale teraz, jako dumny właściciel Sosnowego Tarasu i Wozu Działy, zaczęłam bardziej eksplorować lokalne atrakcje. Jest takie polskie powiedzenie: "Cudze chwalicie, swego nie znacie," i coś w tym jest. Jeszcze niedawno znałam pewnie więcej atrakcji w Chorwacji niż w okolicy.
Pewnego słonecznego poranka wybrałam się z mamą do Zwierzyńca, z krótkim przystankiem w Guciowie, żeby podziwiać Konika Polskiego. Czterdzieści minut później stanęłyśmy w drzwiach browaru, o którym – jak się okazało – nie wiedziałam absolutnie nic.

Po pierwsze, to już tylko muzeum. Piękny, zabytkowy budynek nie jest już używany do produkcji; warzenie przeniesiono do nowoczesnego zakładu obok. Ale bez obaw – na koniec zwiedzania można napić się piwa w oryginalnym budynku.
Zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem o wyznaczonych godzinach, więc lepiej sprawdzić rozkład przed wizytą. Ja dwa razy się spóźniłam i nie chciało mi się czekać kolejnych dwóch godzin na następne wejście.
Trochę Historii
Browar został wybudowany przez rodzinę Zamoyskich, która w tamtych czasach była prawdopodobnie najpotężniejszą rodziną w Polsce. Do dziś zastanawiam się, jak to możliwe, że żaden z nich nie został królem.
Najbardziej znany z Zamoyskich – Jan, hetman wielki koronny – nie był założycielem browaru. Zrobił to jeden z jego następców, co mnie zaskoczyło. W szkole trochę uczą, że wszystko stare w tych okolicach to jego zasługa. A tu proszę – niekoniecznie.
Czy Warto Zwiedzić?
Moim zdaniem tak. Nie powala na kolana, ale dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy – na przykład tego, że dziko rosnący chmiel wokół Wozu Działy nie nadaje się do produkcji piwa. A jeszcze większym zaskoczeniem było to, że gdybym chciała posadzić chmiel piwowarski (tak, to ten sam gatunek, ale potrzeba żeńskich roślin), musiałabym się pozbyć wszystkich dziko rosnących męskich roślin w promieniu kilku kilometrów. Okazuje się, że zapylony chmiel do warzenia się nie nadaje. Kto by pomyślał?
Za to młode pędy chmielu można jeść na wiosnę jak szparagi. Podobno kosztują fortunę.
Piwo, Piwo i Jeszcze Raz Piwo
Browar Zwierzyniec produkuje dwa piwa dostępne w sprzedaży poza browarem:
1. Zwierzyniec – Sprzedawany w butelkach 0,33L, warzony na oryginalnej wodzie źródlanej i według starszej receptury. Jest o niebo lepszy niż to drugie. Można go kupić tylko w regionie.
2. Zwierzynieckie – Masowo produkowane na wodzie z kranu. Szczerze mówiąc, nigdy wcześniej nie zauważyłam różnicy w nazwie.
Na miejscu można też spróbować dwóch innych piw – do wypicia na miejscu w ogródku piwnym lub pubie, albo do zabrania na wynos w butelce. Dziwi mnie, że sprzedają je w plastikowych butelkach, ale cóż – nie jestem ich dyrektorem finansowym.
W ramach zwiedzania jest też degustacja piwa. Prowadziłam, więc nie mogłam zaszaleć, ale wyglądało na to, że nikt specjalnie nie pilnuje limitów, a piwo można nalewać samemu. Idealna okazja na Insta-fotkę.

Browar Zwierzyniec to nie jakaś mała hipsterska manufaktura, ale warto go odwiedzić. Nawet jeśli nie kręci cię zwiedzanie pomieszczeń pełnych starego, nieużywanego sprzętu, po prostu idź do pubu i napij się piwa. A jeśli masz pecha i musisz prowadzić – kup sobie butelkę na wynos. Tylko upewnij się, że bierzesz Zwierzyniec, a nie Zwierzynieckie, żeby spróbować tej lepszej wersji.
Comments